Moje pierwsze zdjęcia ślubne


Tak, już pewnie zauważyliście – moje pierwsze zdjęcia ślubne to te, które zostały zrobione mi i mojej żonie w dniu naszego małżeństwa.
Nie mieliśmy zdjęć z przygotowań. Chyba nie było tego jeszcze w zwyczaju  ani też  w ofercie fotograficznej. Zamiast tego było fotografowanie w Urzędzie Stanu Cywilnego. Później krótka i szybka sesja w plenerze. Następnie zdjęcia ze ślubu kościelnego i z wesela. Czyli to, co dziś nazywamy fotoreportażem ślubnym.
Wszystkie zdjęcia zostały zrobione analogiem. Jeśli dobrze pamiętam było to aparat kliszowy 35 mm marki Yashica
Wszystkie zdjęcia są utrzymane w klimatycznej sepii – a może raczej w kolorystyce a la kodak wczesne lata 70te. Faktem jest, że kiedyś te zdjęcia były kolorowe inaczej ale z upływem czasu stało się z nimi to co stać się musiało. Nieznacznie wyblakły.
Ale są najlepsze jakie mamy. I wierzę, że lepszych byśmy nie mieli. Zrobił je dla nas kolega. Jesteśmy mu naprawdę wdzięczni.

Patrzę na nie też jako fotograf – tak zresztą patrzę na wszystkie zdjęcia ślubne moich znajomych czy mojej rodziny. Chodzi mi o zdjęcia, których sam nie robiłem ale mam możliwość je oglądać. Zawsze odbiorcom tych zdjęć podobają się one niemal jak ósmy cud świata. Ja po cichutku dostrzegam jeszcze takie niuanse, jak właściwa kompozycja, ostrość lub jej brak, świadomie dobrany balans bieli i kolorystyka, wielowątkowość, itd. Itd…

Płyną z tego następujące wnioski:

  1. Państwu Młodym zdjęcia z ich ślubu /prawie/ zawsze się podobają.
  2. Fotografem ślubnym może być kolega lub członek rodziny, co znacząco wpływa na koszt fotografowania
  3. Rozwijając punkt 2 – może być ale powinien być przy tym doświadczonym fotografem.